Ziemniak Marcel i Największy Słoik Na Świecie

.
Ludzie mówią, że Największy Słoik Na Świecie trafił do kuchni Nowaków zupełnie przypadkowo.
Nikt dokładnie nie wie, jak to się stało, chociaż Chlebak Wojciech upierał się, iż przywieziono go z zatopionej Atlantydy, gdzie – jeszcze przed erą człowieka – światem rządziły dumne chlebaki.

W każdym razie, Największy Słoik Na Świecie trafił na kuchenną półkę i od razu zaczęły się kłopoty.

Było ich mnóstwo, a każdy większy od poprzedniego. Największy Słoik Na Świecie był potwornym bucem, nie dało się z nim rozmawiać, wszelkie próby jakiejkolwiek komunikacji spełzały na niczym. Wyzywał tylko po kolei wszystkich mieszkańców kuchni, potwornie szydził z Wojciecha, pysznił się i chwalił swoją Największą Na Świecie posturą. Czajnik Roman pewnego razu wściekł się do tego stopnia, że zagotowała się w nim woda i mały Wiktorek Nowak przyleciał zrobić sobie kisiel.

Solniczka Jadwiga zakręciła się w sobie i nie odzywała do nikogo przez dwa dni, w wyniku stresu pamięć Chlebaka Wojciecha zaczęła płatać jeszcze gorsze figle niż dotychczas, a ogólna atmosfera pozostawiała wiele do życzenia.

Był to najwyższy czas, by zainterweniować.
Zainterweniował, naturalnie, Ziemniak Marcel.

Interwencja wyglądała dość enigmatycznie, składała się głównie z wznieconego kurzu i błyskawicznych, rozmytych ruchów. Fonia natomiast była czymś niepowtarzalnym. Szło to mniej więcej tak:
Łup!
Trzask, stuk, brzdęk!
Łup, łup!
Aj, puść!
Łup, łup, ja ci puszczę!
Brzdęk, pac, puk, puk, chrzęst, dłuższy chrzęst, jeszcze dłuższy chrzęst, aaaajj!
Będziesz jeszcze? No, będziesz?!
Nie będę! Plask! Proszę, nie będę!! Łups, trrrach!
Trzask, ryps! Jasne, jasne, już ja cię znam. Bum, bum! Trzask, plask, plask (tym razem naprawdę potężny).
Cisza.

Pół roku później, kiedy ocknął się ze śpiączki, Największy Słoik Na Świecie postanowił zmienić swoje życie i stał się dobry.
.

Brak komentarzy: