Po udanej podróży w przeszłość, postanowiono, że Ziemniak Marcel wybierze się w przeciwnym kierunku. Znaczy, w przyszłość.
Z początku duma aż rozpierała Chlebaka Wojciecha, jednak już po paru godzinach zupełnie wyleciało mu z pamięci, z czego właściwie był taki dumny, a na wyjaśnienia Solniczki Jadwigi, odpowiadał śmiechem.
- Wehikuł czasu! Dobre sobie! – prychał. – Proszę nie robić sobie żartów z poważnych chlebaków.
Po długich namowach Chlebak Wojciech zgodził się jednak wysłać Marcela w przyszłość.
Czajnik Roman przysunął się do skraju kuchenki, a Solniczka Jadwiga wybałuszała oczy, podczas gdy Marcel dostojnie wkroczył w Wojciecha.
Chlebak Wojciech zamknął pokrywę, w środku zrobiło się ciemno. Ziemniak Marcel postanowił odliczyć pięć sekund.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć. Otworzył oczy, uchylił pokrywę i wykulał się na zewnątrz.
Solniczka stała jak stała, a Roman łypał z kuchenki, jakby właśnie zobaczył znienawidzonego Roberta de Niro.
- No i jak? – zapytał Ziemniak Marcel. – Jestem w przyszłości?
- No... yyy… tego… minęło jakoś tak z pięć sekund od kiedy wszedłeś – wyjaśniła Jadwiga.
- Czyli właściwie jestem w przyszłości… - skonstatował Marcel.
- No chyba – potwierdził Czajnik Roman.
- Byłem hodowcą piżmaków – wtrącił się Chlebak Wojciech i zasnął.
- Boże, a więc jesteś w przyszłości! – krzyknął uradowany Roman.
- Tak – odparł dumnie Ziemniak Marcel.
Gdyby tylko Solniczka Jadwiga posiadała ręce, z całą pewnością w tej chwili biłaby brawo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz