W poprzedniej bajce wspomniano o dość interesującym wydarzeniu w kuchni Nowaków, mianowicie o grze na słowa pomiędzy Ziemniakiem Marcelem a Chlebakiem Wojciechem. Tuż po publikacji tekstu, wśród fanów w Polsce i za granicą rozgorzały dyskusje i gorące polemiki dotyczące owej gry. Setki tysięcy osób zachodziło w głowę, jakąż to interesującą grę mógł prowadzić z Marcelem Chlebak Wojciech, który – jak powszechnie wiadomo – cierpiał na dość przykrą dolegliwość ogromnych dziur w pamięci. Spekulowano nawet, że gra być może wiąże się z przelewem krwi (co zostało natychmiast zdementowane, jako że ani u kartofli ani u chlebaków nie stwierdzono obecności układów krwionośnych). Poza tym, wielu artystów zwróciło uwagę, że fakt ten powinien zostać opisany nieco szerzej, co niniejszym się czyni.
Gra na słowa zaczęła się tuż po wschodzie słońca i trwała około jedenastu godzin.
- Elvis Presley żyje! – wykrzyknął Chlebak Wojciech tuż po tym, jak drżącym głosem zdementował plotki o wymarciu apatozaurów w zachodniej części Przylądka Horn i obalił matematyczną teorię gier noblisty Johna Nasha.
- Nie żyje – żywo zaoponował Ziemniak Marcel, leżąc nadal w ciepłym barłogu.
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
(…)
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Żyje!
- Nie żyje!
- Nie żyje! – pomylił się Chlebak Wojciech, albo po prostu zapomniał, o co chodziło. Całkiem niewykluczone również, że zwyczajnie zgodził się z teorią Ziemniaka Marcela, iż Elvis faktycznie umarł.
Ziemniak Marcel uśmiechnął się sam do siebie i przeturlał się na plecy. Był zadowolony.
Zwyciężył w grze na słowa już siedemdziesiąty czwarty raz w swoim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz