Sztuczna Kobieta powstała ponoć wyłącznie po to, by zbawić świat. Tak przynajmniej sama o sobie powiadała, choć właściwie nie każdy jej wierzył. Trzeba bowiem już w tym miejscu przyznać, że Sztuczna Kobieta była na wskroś dziwną osobą.
Urodziła się we wsi Czerwonak pod Poznaniem, i – choć określenie „urodzić się” nie do końca uczciwie opisuje proces jej powstania - ze względu na późniejsze dokonania Sztucznej Kobiety oraz szacunek autora do tej jakże pozytywnej postaci, tak właśnie będzie się to określać.
Urodziła się na skutek pewnej przeogromnej pomyłki Jana Malczyka - starca, który jesienią tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku pędził bimber w swojej ciemnej i zatęchłej piwniczce.
Nie wiadomo dokładnie, co się wtedy stało, ale źródła donoszą, iż było głośno i straszno oraz, że był dym. Ze stodoły o przegniłych wrotach wyczołgał się okopcony i przerażony Jan Malczyk. Za nim, światu ukazało się oblicze Sztucznej Kobiety.
Od tamtej pory Sztuczna Kobieta przeżyła wiele przygód, na które niestety nie mamy tutaj miejsca, lecz we wszystkich wywiadach sama podkreśla, iż najważniejszym wydarzeniem w jej życiu było poznanie Ziemniaka Marcela.
Poznali się w Tesco, dokąd Sztuczna Kobieta udała się, by nabyć deskorolkę. Sztuczna Kobieta na deskorolce ma bowiem znacznie większe szanse na ratowanie świata niż Sztuczna Kobieta bez deskorolki.
Specjaliści od marketingu i zachowań klientów sieci marketów Tesco byli jednak przygotowani na wizytę Sztucznej Kobiety i przy samym wejściu ustawili skrzynki z ziemniakami.
Sztuczna Kobieta dostrzegła do od razu. Wzięła Ziemniaka Marcela w swą silną i piękną dłoń, obejrzała ze wszystkich stron i odłożyła na miejsce.
- Kiedy zginę – rzekła – ty będziesz ratował świat.
Ziemniak Marcel uśmiechnął się szelmowsko, Sztuczna Kobieta odśmiechnęła się tajemniczo, lecz pięknie.
Tak właśnie wyglądało spotkanie Sztucznej Kobiety i Ziemniaka Marcela, które na długo pozostało w pamięci ich obydwojga.
Sztuczna kobieta kupiła deskorolkę za 29,99 zł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz